czwartek, 29 września 2011

Alterra - Krem do mycia twarzy z wyciagiem z dzikiej róży


Jak wiecie, ostatnio testuję kosmetyki Alterra. Wiele z nich przypadło mi do gustu, jednak dzisiaj chciałabym zrecenzować produkt, który u mnie zupełnie się nie sprawdził. Jest to Krem do mycia twarzy z wyciągiem z dzikiej róży. Mimo całej mojej sympatii do Alterry, tego produktu raczej nie polecam osobom z skórą wrażliwą. Gdyby nie odstawienie produktu, pewnie teraz  miałabym niemałe problemy z cerą.






ProducentAlterra
ProduktKrem do mycia twarzy z wyciagiem z dzikiej rózy
Cena9 PLN
Pojemność: 125 ml
Cena / 10 ml: 0,36 PLN


SkładAqua, Coco Glucoside, Glycerin, Alcohol*, Glycine Soja Oil*, Olea Europaea Oil*, Xanthan Gum, Caprylic/Capric Triglyceride, Rosa Canina Oil*, Vitis Vinifera Oil, Rosa Canina Fruit Extract*, Vitis Vinifera Fruit Extract*, Sodium Cocoyl Glutamate, Disodium Cocoyl Glutamate, Sodium Cetearyl Sulfate, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Parfum**, Limonene**, Citronellol**, Linallol**, Citral**


*składniki pochodzące z upraw ekologicznych.
**naturalne olejki eteryczne

Opis producenta:  Krem myjący Alterra został opracowany specjalnie dla potrzeb mlodej i wymagajacej skóry. Łagodne substancje powierzchniowo czynne oczyszczaja skóre dokladnie, nie uszkadzajac jej bariery ochronnej. Połączenie substancji aktywnych w postaci oleju z dzikiej róży oraz oleju z pestek winogron działa pielęgnacyjnie i ochronnie na skórę już podczas jej oczyszczania. Testy dermatologiczne potwierdzają wyjatkowo dobra tolerancje kremu myjacego Alterra na skórę.


Gwarantowane cechy produktu:
- nie zawiera syntetycznych barwników, substancji zapachowych i konserwujacych,
- bez silikonów, parafin i innych zwiazków olejów mineralnych,
- tam, gdzie to tylko mozliwe, zastosowane skladniki roslinne pochodza z kontrolowanych biologicznie upraw i dziko rosnacych zbiorów,
- dobra tolerancja przez skóre potwierdzona dermatologicznie,
- nie zawiera substancji pochodzenia zwierzecego.

Moja opinia

Kremu zaczęłam używać nastawiona bardzo pozytywnie. Zarówno konsystencja, jak i zapach produktu bardzo mi odpowiadały. Krem łatwo rozprowadza się na skórze i  nie ma problemu ze zmyciem go  z twarzy. Nie kupiłam go w celach demakijażowych, ale zauważyłam, że spokojnie mógłby się do tego nadawać, bo dobrze sobie radzi z makijażem. Jest tylko jedno 'ale' -  nie jest to produkt dla mojej cery.

Kremu używałam tylko przy wieczornej pielęgnacji. Od razu mówię, że zaraz po zmyciu kremu nie zauważałam żadnego podrażnienia czy szczypania twarzy. Ogólnie produkt stosowało mi się bardzo przyjemnie. Niestety, po około 2 tygodniach stosowania zauważyłam na policzkach małe krostki - typową "kaszkę". Myślałam, że to może jakieś tymczasowe pogorszenie cery i używałam kremu dalej. Któregoś ranka spojrzałam w lustro i zauważyłam lekkie zaczerwienienie jednego z moich policzków na wysokości ust. Ewidentnie, skóra była podrażniona i wyglądało na to, że na dniach zacznie się koszmar pod tytułem "łuszcząca się i szczypiąca skóra twarzy". Oczywiście postanowiłam od razu odstawić wszystkie kosmetyki do twarzy których nie byłam pewna. W rezultacie zostały mi płyn do demakijażu oczu oraz kremy Anne Marie Borlind na dzień i na noc. Po 2 dniach zaczerwienienie zniknęło i na szczęście nie wydarzył się żaden koszmar, jednak nadal prewencyjnie pozostałam przy moim sprawdzonym zestawie kosmetycznym. Po około tygodniu kuracji ratunkowej zaczęła znikać także kaszka na policzkach.

Niestety doszłam do wniosku, że jedyny nowy kosmetyk, którego zaczęłam używać przed pojawieniem się kaszki i podrażnienia to właśnie Krem do mycia twarzy Alterry. Nie odważyłam się do niego wrócić, mimo, że teraz swobodnie już używam moich innych kosmetyków. Problemy z cerą na szczęście nie powracają więc teraz już mam pewność, że krzywdę zrobił mi właśnie ten produkt. Jak widać naturalny skład i ekologiczność produktu nie zawsze gwarantują, że jest on odpowiedni do naszego typu cery. Zdecydowanie odradzam Alterrę do twarzy wrażliwcom. Ja raczej skuszę się już tylko na kosmetyki do ciała i włosów.

Jeżeli chodzi o demakijaż to powracam do sprawdzonej wody micelarnej.



Moja ocena: 2/10

poniedziałek, 26 września 2011

Alterra - Szampon i odżywka Morela i Pszenica


W dzisiejszym poście chciałabymm się podzielić z Wami moimi odczuciami na temat pierwszych produktów Alterry jakie nabyłam. Były to szampon i odżywka z serii Morela i Pszenica. Postanowiłam opisać je razem, bo zawsze razem je stosowałam, więc mogę ustosunkować się do efektu jaki dawały stosowane wspólnie. 

Przeglądałam właśnie opinie na temat tych produktów i okazało się, że są one skrajnie różne. Jednych szampon i odżywka zachwyca, dla innych użycie ich stanowiło istny horror. Jak widać, każda z nas ma inną skórę, włosy, preferencje i nie ma jednej recepty na wszystkie dolegliwości. Tym bardziej nie ma jednego szamponu, który by pasował wszystkim. Jeżeli chodzi o mnie to oba produkty oceniam pozytywnie. Więcej szczegółów w recenzji poniżej.








Producent: Alterra
ProduktSzampon do wlosów matowych i zniszczonych, Morela i Pszenica
Cena: 9 PLN
Pojemność: 250 ml
Cena / 10 ml: 0,36 PLN


SkładAqua, Lauryl Glucoside, Sodium Coco Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Lauroyl Sarcosine, Prunus Armeniaca Fruit Extract*, Triticum Vulgare Extract*, Vitis Vinifera Extract*, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Hydrolyzed Wheat Protein, Alcohol*, Gardenia Tahitensis Flower Extract, Cocos Nucifera Oil, Tocopherol, Parfum**, Linalool**, Geraniol**, Citral**, Limonene**. (16.03.2011)

* surowce pochodzące z uprawy kontrolowanej biologicznie
** naturalne olejki eteryczne



ProducentAlterra
ProduktOdżywka nadajaca polysk do wlosów pozbawionych blasku i łamliwych, Morela i Pszenica
Cena: 9 PLN
Pojemność: 250 ml
Cena / 10 ml: 0,36 PLN


SkładAqua, Alcohol*, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Stearamidopropyl Dimethylamine, Myristyl Alcohol, Glycine Soja Oil*, Triticum Vulgare Oil, Sodium Lactate, Prunus Armeniaca Fruit Extract*, Sodium Hyaluronate, Citric Acid, Lactic Acid, Tartaric Acid, Vitis Vinifera Extract*, Helianthus Annuus Seed Oil, Lauroyl Sarcosine, Hydroxyethylcellulose, Gardenia Tahitensis Flower Extract, Cocos Nucifera Oil, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Parfum**, Linalool**, Geraniol**, Citral**, Limonene**


* składniki pochodzące z upraw ekologicznych.
** naturalne olejki eteryczne.


Moja opinia

Pierwsze wrażenie odnośnie obu kosmetyków było bardzo pozytywne. Po pierwsze - cena naprawdę zachęcająca do zakupu. Ciężko znaleźć tak tani szampon który w składzie miałby wyłącznie składniki naturalne. Po drugie - piękny zapach owocowo-morelowy. Bardzo lubię takie zapachy, mycie włosów jest zajęciem dużo przyjemniejszym gdy towarzyszy nam przy tym przyjemny zapach. Po trzecie - opakowania miłe dla oka. Być może to mało istotny szczegół ale jednak wpływa na moją ocenę kosmetyku. Lubię mieć wokół siebie rzeczy ładne.

Przejdźmy do wrażeń związanych z użytkowaniem obu produktów. Jeżeli chodzi o szampon to ma on konsystencję przezroczystego żelu. Żel ten jest dość gęsty ale mimo to bardzo ładnie pieni się i rozprowadza na włosach. W porównaniu do innych szamponów naturalnych włosy myje się dosyć łatwo, nie trzeba się wiele namachać aby dotrzeć do wszystkich włosów. Wydajność szamponu również jest zadowalająca. Nie zauważyłam aby skończył mi się szybciej niż inne szampony.

Jeżeli chodzi o odżywkę to ma ona kremową gęstą konsystencję - taką lubię najbardziej. Dzięki zwartej konsystencji mamy pewność, że to co wyciśniemy na rękę wyląduje na naszych włosach, a nie w brodziku prysznica, czy w wannie. Poza tym dzięki temu odżywka świetnie trzyma się na włosach, możemy ją spokojnie potrzymać na włosach dłużej nie martwiąc się, że spłynie. Dodatkowo wydajność odżywki jest świetna. Kończę już drugi szampon Alterry, a odżywka nadal ta sama. Będzie to już 2 miesiąc jak jej używam - to naprawdę dobry rezultat.

Pora na efekty zastosowania tego kosmetycznego zestawu. Włosy wyglądają w porządku, nie są niedomyte (jak to się czasami zdarzało), nie elektryzują się, lekko błyszczą -ale nie jest to jakiś spektakularny efekt. Nie ma problemu także z rozczesywaniem włosów. Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to fakt, że niestety włosy po nich trochę się puszą, nie są idealnie gładkie. Moim zdaniem jak na taką cenę to efekt jest bardzo dobry. Na pewno nie można powiedzieć, że jest to jakaś totalna porażka. Uważam, że są to dobre produkty za dobrą cenę. Czy sięgnę ponownie po szampon - nie wiem, ale po odżywkę na pewno.


Moja ocena: 7/10

środa, 21 września 2011

W kolorach natury

Dziś chciałam podzielić się z Wami moim ostatnim kosmetycznym zakupem. Zachęcona opiniami wielu blogerek dałam się skusić na paletkę Au Naturel i-Divine firmy Sleek Makeup.





ProducentSleek Makeup
ProduktAu Naturel i-Divine Palette
Cena28,00 PLN


Moja opinia


Do kupna tego produktu skłoniły mnie przede wszystkim kolory jakie oferuje paletka, bo właśnie w takich czuję się najlepiej. Poza tym, akurat wykończyłam jeden z moich ulubionych cieni do powiek Everyday Minerals (nawiasem mówiąc kiedyś wykończenie cienia EDM wydawało mi się niemożliwe - a jednak udało mi się tego dokonać!), którego używałam dzień w dzień, więc rozglądałam się akurat za jakimiś cieniami. Ostateczną decyzję podjęłam gdy zobaczyłam cenę produktu - 28,00 zł (w sklepie internetowym AlleDrogeria). Przyznajcie, że nie jest to cena wygórowana. Ja stwierdziłam, że po prostu grzechem byłoby tej paletki nie kupić.

Jak na razie jestem bardzo zadowolona z zakupu. Jaśniejsze, matowe cienie idealnie nadają się na co dzień do pracy. Ciemniejsze, lekko połyskująco to idealny wybór na wieczór. Pięknie prezentują się na powiekach delikatnie się mieniąc. Poza tym trwałość cienia na oku pozytywnie mnie zaskoczyła. Co prawda ciemniejsze cienie dłużej się trzymają niż jasne, ale według moich obserwacji średnia trwałość cienia to około 4 godzin (bez użycia bazy pod cienie).

Cienie firmy Sleek raczej nie należą do grona kosmetyków naturalnych. Nie znalazłam na stronie producenta ani słowa o składzie cieni. Na szczęście aplikacja cieni na powiece nie spowodowała żadnego podrażnienia ani alergii, aczkolwiek miałam pewne obawy. Wygląda na to, że naturalne w tej paletce są tylko kolory :)

Moja ocena: 9/10

sobota, 10 września 2011

Balm Balm - Tonik z wyciagiem z oczaru wirginijskiego


Kilka razy wspominałam już na blogu, że od czasu do czasu na mojej twarzy pojawiają się tzw. "niespodzianki". Są to czasem pojedyncze pryszcze, a czasem "kaszka" na policzkach (zwłaszcza wtedy gdy kosmetyk okazał się dla mnie nieodpowiedni). W takich sytuacjach trzeba zastosować do oczyszczenia twarzy coś mocniejszego niż woda micelarna, aby jak najszybciej pozbyć się nieproszonych gości. Na szczęście znalazłam idealny kosmetyk na takie przypadłości.




ProducentBalm Balm
ProduktTonik z wyciagiem z oczaru wirginijskiego
Cena: 68,90 PLN
Pojemność: 100 ml
Cena / 10 ml: 6,89 PLN


Składwitch hazel distillate, vegetable glycerine, grain alcohol

100% składników jest naturalnych
100% składników pochodzi z upraw ekologicznych 

Opis producenta:  Tonik jest bardzo delikatny a jednocześnie niezwykle skuteczny w zmniejszaniu widoczności porów oraz w walce z przetluszczaniem sie skóry. Poza sprawdzeniem sie doskonale jako odświeżający tonik, oczar wirginijski ma tradycyjne, wspaniale wlasciwosci leczace drobne rany, ukaszenia owadów, zadrapania, oparzenia.

Zrobiony wylacznie z wyciagu z oczaru, roslinnej gliceryny, oraz kropli oczyszczajacego alkoholu zbożowego. W 100% organiczny i w 100% naturalny.

Moja opinia

Gdy otwieramy pojemnik z tonikiem uderza nas intensywny ziołowy zapach. Dla niektórych może być on nieprzyjemny, ale wierzcie mi, nie ma się co zrażać. Dobroczynne właściwości toniku są warte kilku chwil dyskomfortu. Poza tym zapach ten nie utrzymuje się długo na skórze.

Tonik mimo, że zawiera alkohol, nie podrażnia. Po jego użyciu nie mam uczucia ściągnięcia, czy wysuszenia skóry, tak jak to bywało po innych tonikach na bazie alkoholu. Toniku używam głównie na noc. Dodatkowo, aby zintensyfikować oczarową kurację, rano przemywam twarz hydrolatem oczarowym, który można kupić np. w Biochemii Urody. Zauważyłam, że rano wypryski są mniej widoczne i szybko się goją. Podobnie jest z "kaszką" na policzkach. Nie znam lepszego sposobu aby się jej pozbyć. Po kilku dniach stosowania skóra jest w znacznie lepszym stanie. Zauważyłam także zmniejszenie porów na nosie po koło 2 tygodniach regularnego stosowania.

Zdecydowanie nie wyobrażam sobie mojej kosmetycznej szafki bez tego produktu. Mimo, że jest dość drogi, jak na tonik (za co daję mały minus), to staram się zawsze mieć go w zanadrzu. Poza tym spójrzcie na skład. Tak krótkiego już dawno nigdzie nie widziałam. Wszystkie składniki w 100% organiczne, nie ma zbędnych chemicznych substancji, wiemy co nakładamy na twarz. Zdecydowanie polecam ten kosmetyk, to naprawdę dobra inwestycja.

Moja ocena: 9/10

wtorek, 6 września 2011

Madara Flower Attack - kosmetyki antycellulitowe

Pamiętacie jeszcze moją walkę z cellulitem? Czas na jej podsumowanie. Pomarańczową skórkę próbowałam zwalczyć kosmetykami Madara. Skłoniły mnie do tego dwie rzeczy. Po pierwsze ekologiczny i łagodniejszy skład niż w zwykłych kosmetykach antycellulitowych oraz zapewnienia producenta o szybkim działaniu. Kosmetyki stosowałam codziennie przez około 4 tygodni (bo na tyle mniej więcej wystarcza krem). Czy cellulit znikł? Niestety nie, ale stał się mniej widoczny a skóra na udach bardziej jędrna. Wydaje mi się, że niestety, jak zauważyła jedna z czytelniczek, nie da się całkowicie pozbyć cellulitu tylko za pomocą kremów. Konieczna jest odpowiednia dieta i ćwiczenia. Niestety w moim stanie zarówno dieta jak i intensywne ćwiczenia nie w chodzą w grę. Zdałam się więc na cudowną moc kremów. 

Postanowiłam recenzje obu produktów umieścić w jednym poście, ponieważ stosowałam je razem. Najpierw nakładałam krem, a gdy się wchłonął robiłam (lub mój mąż robił) masaż ud olejkiem. Wydaje mi się. Moje szczegółowe wrażenia co do kosmetyków znajdziecie w recenzjach poniżej.





ProducentMadara
ProduktKrem antycellulitowy Flower Attack
Cena: 99,90 PLN
Pojemność: 150 ml
Cena / 10 ml: 6,66 PLN

SkładAqua, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Oil*, Alcohol, Caffeine (and) Sodium Salicylate (and) Lecithin (and) Silica, Helianthus Annuus Seed (Sunflower) Oil*, Cetearyl Alcohol, Crataegus Monogyna (Hawthorn) Extract*, Aesculus Hippocastanum (Horse Chestnut) Extract*, Equisetum Arvense (Horsetail) Extract*, Algae Extract, Glycerin*, Persea Gratissima (Avocado) Oil*, Glycine Soja (Soy Bean) Oil (and) Tocopherol (Natural Vitamin E), Theobroma Cacao Seed (Cocoa) Butter*, Cetearyl Glucoside, Stearic Acid, Capryloyl Glycine, Xantan Gum, Potassium
Hydroxide***, Aroma**, Citral**, Geraniol**, Limonene**, Linalool**

* składniki pochodzące z rolnictwa ekologicznego;
**naturalne olejki eteryczne;
*** substancje nieorganiczne;
99,875% składników jest pochodzenia naturalnego;


Opis producenta:  Zwalcza efekt skórki pomarańczowej i zmniejsza widoczność rozstępów Zwalcza cellulit. Ułatwia rozpad komórek tłuszczowych. Eliminuje toksyny i stymuluje drenaż limfatyczny.  Zmniejsza widoczność skórki pomarańczowej i wygładza oraz ujędrnia skórę w przeciągu 4 tygodni.


Moja opinia

Przyznam, że ten krem średnio przypadł mi do gustu. Po pierwsze ma dość intensywny zapach jakiś taki ziołowo-eukaliptusowo-miętowy, który niestety mi się nie spodobał. Po drugie miałam problemy wydobyciem tego kremu z opakowania (zepsuta pompka). Po trzecie jest mało wydajny. Co prawda szybko się wchłania, co jest plusem, ale zużywa się go bardzo dużo przy jednej aplikacji. No i na dokładkę jest drogi.

Oczywiście zaletą kremu jest jego działanie. Stosowany wraz z olejkiem dał całkiem przyzwoite rezultaty, więc nie mogę go ocenić nisko. Docenić należy także ekologiczny skład. Daję mocną szóstkę.

Moja ocena: 6/10









ProducentMadara
ProduktOlejek ujędrniający Flower Attack
Cena: 89,90 PLN
Pojemność: 200 ml
Cena / 10 ml: 4,49 PLN

SkładHelianthus Annuus Seed (Sunflower) Oil*, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Oil*, Glycine Soja (Soy Bean) Oil (and) Tocopherol (Natural Vitamin E), Crataegus Monogyna (Hawthorn) Extract*, Calendula Officinalis (Calendula) Extract*, Chamomilla Recutita (Camomile) Extract*, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Oil*, Aroma**, Citral**, Geraniol**, Limonene**, Linalool**
* składniki pochodzące z rolnictwa ekologicznego;
** naturalne olejki eteryczne;
100% składników jest pochodzenia naturalnego;
96,9% składników pochodzi z rolnictwa ekologicznego

Opis producenta:  Działa antycellulitowo i zapobiega powstawaniu rozstępów. Dla każdego typu skóry.
Olejek antycellulitowy Madara działa na dwa sposoby: 
- zwalcza cellulit z pomocą antycellulitowego masażu 
- zapobiega powstawaniu oraz zmniejsza widoczność istniejących rozstępów.
Podtrzymuje elastyczność skóry w czasie, gdy tracimy lub przybieramy na wadze, także w okresie ciąży. Wygładza skórę.


Moja opinia

Olejek ten kupiłam głównie dlatego, że może być również stosowany na brzuszek kobiet w ciąży, jako kosmetyk zapobiegający powstawaniu rozstępów. W przeciwieństwie do kremu, olejek bardzo mi się spodobał. Ma przyjemny zapach, szybko się wchłania i jest bardzo wydajny. Została mi jeszcze około 1/4 butelki, a stosuję codziennie nie tylko na uda ale także na brzuch. Nie zostawia tłustej warstwy na skórze gdy się wchłonie. Spokojnie można go stosować nawet rano pod ubranie do pracy. 

A co jeśli chodzi o skuteczność? Rozstępów nie widać (a to już 5 miesiąc), więc jestem zadowolona z działania. Cena olejku nie rzuca na kolana, ale zdecydowanie z tych dwóch produktów Madary kupiłabym jeszcze raz właśnie ten olejek. 

Moja ocena: 10/10

czwartek, 1 września 2011

TAG : 10 pytań kosmetycznych

Zostałam otagowana przez Monique, autorkę bloga http://my-colourful-eyes.blogspot.com. Za otagowanie bardzo dziękuję!


Zasady:
1. Umieść obrazek "10 pytań kosmetycznych od Majorki".
2. Odpowiedz na 10 pytań kosmetycznych.
3. Powiedz, kto Cię oTAGował.
4. oTAGuj 12 blogów tym "TAG'iem".
5. Poinformuj blogi o oTAGowaniu.


10 pytań kosmetycznych:

1. Używasz kolorowych cieni do powiek, czy neutralnych?
Rzadko używam kolorowych cieni, tylko czasami na jakieś "wielkie wyjścia". Zwykle maluję powieki kolorami neutralnymi,


2. Co wolisz bardziej pomadkę czy błyszczyk?
Najbardziej to lubię balsamy do ust :) ale jeśli już mam wybierać to wolę błyszczyk.


3. Czy uważasz, że tylko drogie produkty są dobre? 
Oczywiście, że nie. Zajważniejsze jest skład oraz jakość składników. Jeżeli tańszy kosmetyk ma to samo w składzie co droższy, to po co przepłacać?


4. Co sądzisz i czy używasz różu do policzków?
Codziennie używam delikatnego różu lub bronzera. Dzięki niemu można wymodelować twarz, podkreślić jej atuty, a jednocześnie nadać zdrowego kolorytu.


5. Jaki produkt jeden produkt kosmetyczny kolorowy zabrałabyś na bezludną wyspę?
Zabrałabym tusz do rzęs, podkreślenie oczu to podstawa.


6. Miałaś kiedykolwiek problemy z cerą? 
Miałam i to bardzo duże. Mam na myśli nie tylko wypryski ale także nadmierne wysuszanie i łuszczenie się skóry. Odkąd udało mi się pozbyć tych problemów staram się stosować takie kosmetyki które tych problemów u mnie nie wywołują. Od czasu do czasu nadal zdarzają mi się "niespodzianki", ale już z dużo mniejszą częstotliwością niż kiedyś.


7. Używasz filtrów?
Tak, staram się aby krem na dzień, którego używam posiadał filtr UV. 



8.Na jaki produkt kosmetyczny uważasz, że trzeba wydać więcej pieniędzy? 
Kremy do twarzy. Może nie koniecznie "trzeba" wydać na nie dużo pieniędzy, ale są to produkty za które jestem skłonna zapłacić więcej.



9. Co sądzisz o maseczkach i czy ich używasz? 
Bardzo lubię maseczki, zarówno te do twarzy jak i do włosów. Maseczkę na twarz stosuję mniej więcej raz na 2 tygodnie, oczywiście wszystko zależy od tego jaka to maseczka.

10. Jakiej gwiazdy makijaże podobają ci się najbardziej?

Nie przychodzi mi do głowy żadna konkretna osoba. Podoba mi się gdy twarz wygląda naturalnie i promiennie. Nie przepadam za makijażami w stylu Lady Gagi, jestem raczej zwolenniczką klasyki niż awangardy.


Nominuję 7 blogów na których jeszcze nie znalazłam tego taga:



LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...