poniedziałek, 30 stycznia 2012

Moja przygoda z minerałami

Moje mineralne zbiory

Moja miłość do kosmetycznych nowinek i testowania  rozpoczęła się gdy odkryłam kosmetyki mineralne. Wyczytałam o nich oczywiście na niezawodnym forum Wizaż.pl i zachęcona zdjęciami "przed i po" postanowiłam je wypróbować. Oczywiście nie od razu znalazłam idealny podkład, korektor, róż i nie od razu opanowałam sztukę nakładania minerałów. Metodą prób i błędów doszłam jednak do takiego etapu, że teraz kosmetyków mineralnych nie zastąpiłabym żadnymi innymi (oczywiście jeżeli chodzi o makijaż). Co więcej podzieliłam się moim odkryciem z koleżankami i wszystkie, które spróbowały przerzuciły się ze zwykłych podkładów na mineralne.

Kosmetyków firmy Everyday Minerals używam już od około 4 lat. Przyznam, że nie próbowałam innych podkładów mineralnych, gdyż podkłady tej firmy idealnie mi służą. Z dostępnością tych kosmetyków bywało różnie. Najpierw robiłyśmy z koleżankami zbiorowe zamówienia, bo kosmetyki można było kupić tylko w oficjalnym sklepie (http://www.everydayminerals.com/) w USA. Teraz jest dużo prościej, bo są one dostępne w polskim sklepie internetowym http://kosmetyki-mineralne.com.  Przez te 4 lata udało mi się zebrać pokaźne zbiory kosmetyków EDM. Rezultaty mojego zbieractwa możecie ujrzeć na dzisiejszym zdjęciu.

Większość mojej wiedzy na temat minerałów pochodzi z bloga Cathy o kosmetykach mineralnych. Kiedyś był dostępny pod adresem http://mineralnekosmetyki.pl. Niestety ostatnio zauważyłam, że zniknął - jeżeli ktoś ma jakieś wieści co się z nim stało, to bardzo proszę o informację. Ponieważ byłam pewna, że blog Cathy istnieje i ma się dobrze, nie widziałam potrzeby pisania o kosmetykach mineralnych, bo wydawało mi się, że napisano już o nich wszystko. Jednak blog zniknął, a ja mam trochę doświadczenia i trochę zbiorów, więc postanowiłam, że od czasu do czasu będą się u mnie pojawiać notki o tych kosmetykach. Jeśli mój badziewny aparat pozwoli, to postaram się wrzucić także swatche tych produktów.

Jeśli macie jakieś preferencje odnośnie tego, co powinno pojawić się na blogu w temacie kosmetyków mineralnych to zapraszam do komentowania. Jestem ciekawa, czy w ogóle interesuje Was temat minerałów? Czy chciałybyście, aby na blogu były głównie swatche, czy też może informacje o tym jak i czym nakładać minerały, oraz jak dobrać odpowiedni kolor? Będę wdzięczna za Wasz feedback w tej sprawie.

Edit: Właśnie odkryłam, że u Pepper & Coco można wygrać kosmetyki mineralne Everyday Minerals! Szczegóły tutaj klik.

sobota, 28 stycznia 2012

Balm Balm - Różany balsam do ust i ciała


W tym roku sezon jesienno-zimowy jest bardzo uciążliwy dla moich ust. Są one non-stop popękane i strasznie mnie to wkurza. Zwykle pomagało mi intensywne stosowanie Carmexu, jednak tej zimy nawet to cudo nie daje rady. Postanowiłam więc zainwestować w dobry naturalny balsam do ust. Skuszona pozytywnymi opiniami wybrałam produkt firmy Balm Balm. Na blogu prezentowałam już kilka produktów tej firmy. Jak dotąd większość z nich przypadła mi do gustu. Niestety balsam do ust mnie rozczarował...







ProducentBalm Balm
ProduktRóżany balsam do ust i ciała
Cena17,90 PLN
Pojemność: 7 ml


Składbutyrospermum parkii (shea butter), helianthus annuus (sunflower oil), cera alba (beeswax), calendula officinalis (calendula oil), simmondsia chinensis (jojoba oil), rose geranium oil

Opis producenta:  Ten balsam do ust został zrobiony z prostych naturalnych składników, z których wszystkie pochodzą z upraw ekologicznych. Balsam jest wielofunkcyjny i może być stosowany do wygładzenia , nawilżeni a odżywienia i zmiękczenia nie tylko ust, ale także innych części ciała jak skórki rąk, łokcie, policzki czy pięty. Balsam jest w 100 % ekologiczny i naturalny, nie zawiera absolutnie żadnych sztucznych dodatków, ani nawet pochodzenia naturalnego konserwantów. 
Inaczej niż w przypadku konwencjonalnych balsamów do ust zawierających pochodne petrochemiczne, które tworzą nieprzepuszczalną warstwę na skórze uniemożliwiając jej normalne oddychanie, ten ekologiczny balsam jest z łatwością wchłaniany, dzięki czemu odżywia i nawilża usta.

Kosmetyki Balm Balm nie zawierają żadnych konserwantów (nawet tych pochodzenia naturalnego). Ma to związek z tym iż nie zawierają wody, dzięki czemu zbędne są konserwanty.

Moja opinia

Balsam rozczarował mnie przede wszystkim dlatego, że totalnie nie poradził sobie z moim problemem. Naskórek na ustach nadal jest popękany. Nie pomogły niestety naturalne składniki nawilżające i odżywcze zawarte w składzie produktu. Po użyciu balsamu nie widzę żadnej różnicy, przez chwilę może usta są nawilżone, ale balsam bardzo szybko się "zjada". Już lepsze rezultaty w walce z tym problemem osiągam gdy stosuję Carmex. Oczywiście nie twierdzę, że u innych osób również się nie sprawdzi. Opisuję tylko moje doświadczenia.

Cena kosmetyku także działa na jego niekorzyść, bo 18 zł to drogo jak na balsam do ust. Jeżeli nie działa, to szkoda wydawać tyle pieniędzy. Dodatkowo, ma on bardzo intensywny zapach geranium, który może niektórym przeszkadzać.

Plusem tego balsamu na pewno jest skład - same naturalne składniki, zero konserwantów. Już bardziej ekologiczny i naturalny kosmetyk być nie może. W dodatku można go wykorzystać na inne sposoby na przykład do zmiękczania skórek paznokci - przyznam, że z tym balsam radzi sobie bardzo dobrze. Opakowanie jest poręczne - mały plastikowy słoiczek, który mieści się do każdej torebki. Balsam ma zaś konsystencję wosku i jest bardzo wydajny.

Na pewno jest to produkt warty uwagi, ale niestety u mnie się nie spisał, dlatego ma u mnie tylko mocną 6.


Moja ocena: 6/10

środa, 25 stycznia 2012

Organix Cosmetix - Odżywczy krem na noc


Firmę Organix Cosmetix miałam już okazję poznać testując krem na dzień tej firmy. Był to całkiem porządny  i niedrogi produkt. Postanowiłam więc wypróbować krem na noc tej samej firmy - przyznam, że głównie ze względu na jego niską cenę.







ProducentOrganix Cosmetix
ProduktOdżywczy krem na noc
Cena: 28,30 PLN
Pojemność: 50 ml
Cena / 10 ml: 5,66 PLN


SkładAqua, Squalane, Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Glyceryl Stearate SE, Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Cetaryl Alcohol, Glyceryl Oleate, Glyceryl Stearate, Potassium Sorbate, Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate, Simmondsia Chinesis Oil*, Macadamia Ternifolia Seed Oil*, Glycerin, Peucedanum Ostruthium*, Marrubium Vulgare*, Saccharide Isomerate, Olea Europea*, Sodium Hyaluronate, Parfum, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Beeswax*, Citric Acid, Benzoic Acid, Tocopheryl Acetate
*surowce pochodzące z rolnictwa ekologicznego

Opis producenta:  Odżywczy krem dający maksimum ochrony. Zawiera wyciągi z roślin pochodzących Alp szwajcarskich z gatunku Imperatora wykazujące znaczne właściwości lecznicze i przeciwzapalne, oraz ekstrakt roślinny Marrubium vulgare, który chroni skórę przez reakcjami alergicznymi indukowanymi przez promieniowanie UV. Składniki te certyfikowane przez  Bio Suisse (Szwajcaria) i ECOCERT w połączeniu z certyfikowanymi organicznymi olejami z oliwek, orzecha macadamia i jojoba odżywiają  skórę  i chronią przed utratą wilgoci, natomiast Shea butter (Vitellaria paradoxa) oraz wyciąg z aloesu (Aloe Vera) działa na skórę kojąco.

Moja opinia

Krem ma bardzo gęstą konsystencję i wydaje się bardzo treściwy. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że będzie się długo wchłaniał, ale tak nie jest.  Krem łatwo się rozsmarowuje i szybko wnika w naszą skórę. Jeśli chodzi o zapach, to czytałam w niektórych recenzjach tego kremu, że nie wszystkim odpowiada. Mi on absolutnie nie przeszkadza, ale ciężko mi wytłumaczyć czym ten krem pachnie (bo dla mnie on jednak pachnie, a nie śmierdzi).

Jeśli chodzi o działanie kremu, to zauważyłam, że bardzo dobrze nawilża skórę, odżywia i  łagodzi podrażnienia. Niestety zauważyłam również, że odkąd zaczęłam stosować ten krem, zaczęły się pojawiać na mojej twarzy małe krostki. Przypuszczam więc, że mnie on zapycha. Podejrzewam, że za to zapychanie jest odpowiedzialne masło shea w składzie. Wcześniej używałam kremu na noc AnneMarie Börlind, który go nie zawierał i cera była bez zarzutów. Łatwo mi takie rzeczy wychwycić szczególnie teraz, gdy jestem w ciąży, bo nigdy nie miałam tak ładnej cery jak w trzecim trymestrze. Po zmianie kremu na noc, coś niestety zaczęło się psuć. Oczywiście, nie jest to wysyp niespodzianek na twarzy tylko pojedyncze egzemplarze tu i ówdzie, ale mimo wszystko pojawiły się. Wynika z tego dla mnie jedna wielka nauka, że powinnam unikać kosmetyków do twarzy z masłem shea w składzie.

Pozostawiając temat masła shea, chciałabym wrócić do kilku istotnych zalet tego kremu., o których jeszcze nie pisałam. Należy do nich na pewno opakowanie. Krem dostajemy w szklanym, a nie plastikowym słoiczku, przez co opakowanie jest wygodne i estetyczne. No i największy atut tego kremu - niska cena. 30 złotych to naprawdę niedużo jak na krem zawierający tylko naturalne składniki. Jeśli jesteście szczęśliwymi posiadaczkami cery, której niestraszne masło shea, to serdecznie Wam ten krem polecam!


Moja ocena: 8/10

sobota, 21 stycznia 2012

The Story of Cosmetics

Znalazłam niedawno w internecie ciekawy filmik przedstawiający problem niebezpiecznych substancji w kosmetykach. Dotyczy on głównie sytuacji prawnej w Stanach Zjednoczonych, ale myślę, że jest także aktualny w naszych Europejskich realiach. Dzięki niemu łatwiej uświadomić sobie dlaczego warto szukać kosmetyków o przyjaznym składzie.

Postanowiłam przetłumaczyć ten filmik i udostępnić go Wam moje drogie Czytelniczki ( i Czytelnicy).
Miłego oglądania!


wtorek, 17 stycznia 2012

Lavera - Szampon mleczko mango


Marka Lavera coraz bardziej zaczyna mi się podobać. To już drugi produkt tej firmy, któremu muszę wystawić bardzo pozytywną recenzję - znalazłam bowiem szampon, który zadowala mnie pod każdym względem. W końcu! Do tej pory do każdego szamponu miałam jakieś "ale" - na szczęście nie tym razem...





ProducentLavera
ProduktSzampon mleczko mango
Cena: 33,90 PLN
Pojemność: 250 ml
Cena / 10 ml: 1,35 PLN


Składmleczko z mango ( wodno-alkoholowy wyciąg z mango w połączeniu z roślinną lecytyną)* , subtancje myjące z kokosów i cukru, betaina, gliceryna roślinna, wyciąg z mango*, masło kakaowe*, masło shea*, wyciąg z zielonej herbaty*, wyciąg z ryżu*, prowitamina B5 (pantenol), białko pszeniczne, kompleks kwasów owocowych, mączka guar, lecytyna, dwustearynian glikolu, mieszanka olejków eterczynych

Opis producenta:  Zapewne lubisz często zmieniać kolor swoich włosów. Aby nowy kolor utrzymywał się jak najdłużej a włosy wyglądały na wypielęgnowane i zdrowe wypróbuj nowy owocowy szampon z mleczkiem mango. Innowacyjne mleczko zawierające lecytynę i ekstrakt z mango otoczy Twoje włosy naturalnym filmem ochronnym. Wartościowe masło shea pielęgnuje włosy, chroni przed wysuszeniem i zapewnia naturalną ochronę przeciwsłoneczną. Masło kakaowe wygładza włosy i nadaje im połysku. Szampon pozwoli Ci cieszyć się pięknem Twoich włosów i intensywnością ich koloru przez długi czas.

Moja opinia

Pierwsze co mnie uwodzi w tym szamponie to cudowny, owocowy zapach, w którym dominuje intensywny aromat mango. Byłam zachwycona od pierwszego wdechu. Mycie włosów to sama przyjemność.

W opakowaniu znajdziemy nieprzezroczysty, białawy żel, który dobrze się pieni i świetnie rozprowadza się na włosach. Już od razu po zmyciu szamponu czuję, że moje włosy są miękkie i będą się dobrze rozczesywać. Nie ma uczucia szorstkości tak jak np. po umyciu włosów szamponami firmy Sante.

Szamponu używałam z różnymi odżywkami (Bentley Organic, Alterra i Lavera) i z każdą z nich spisywał się świetnie. Włosy po wysuszeniu są miękkie, sypkie, błyszczące i świetnie się układają. Nie miałam także problemu z elektryzowaniem się włosów. Spotkałam się z opiniami, że szampon ten obciąża włosy, które mają skłonność do przetłuszczania się. U mnie ten efekt nie wystąpił. Włosy pozostają świeże nawet przez 2-3 dni.

Czy szampon ochrania kolor tak jak zapewnia producent? Ciężko mi powiedzieć... raczej nie zauważyłam jakiejś różnicy w stosunku do innych szamponów. Niemniej jednak włosy są po nim w świetnej kondycji :)

Jedyne, co niektórych może razić w tym szamponie to cena. Zgodzę się, że nie należy on do najtańszych, jednak moim zdaniem warto w niego zainwestować. Ja na pewno kupię go ponownie. Tymczasem już do mnie jedzie paczuszka z następnym szamponem Lavery do przetestowania. Tym razem będzie to szampon Mleczko Różane. Jak tylko sprawdzę czy spisuje się lepiej czy gorzej od tego szamponu, na pewno o tym napiszę.

Moja ocena: 10/10

niedziela, 15 stycznia 2012

TAG: Kobieta kobiecie


Autorka bloga Szminką po lustrze - Reniakicia zaprosiła mnie do wzięcia udziału w ciekawej zabawie, tym razem nie mającej nic wspólnego z kosmetyką. Oto jej reguły:

1. Wybierz idealne, Twoim zdaniem, kobiety w 3 kategoriach: 
- perfekcyjna w swoim zawodzie
 
- ideał urody
 
- perfekcyjny styl, elegancja
 
Jeśli chcesz, dodaj zdjęcia i uzasadnij swój wybór.
 
2. Umieść na swoim blogu obrazek z tagiem Perfect Women.
 
3. Podaj informację kto Cię otagował.
 
4. Przekaż zabawę kilku innym bloggerkom. 



Perfekcyjna w swoim zawodzie: Meryl Streep 

Jedna z moich ulubionych aktorek, każda rola, w którą się wciela jest zagrana przez nią perfekcyjnie. Szczególnie lubię jej kreacje aktorskie w "Diabeł ubiera się u Prady" oraz "Julie i Julia".

Źródło: http://hollywoodgo.com
Źródło: http://iprofilez.com
Źródło: http://film.interia.pl
Ideał urody: Catherine Zeta Jones

Na świecie jest wiele pięknych znanych i mniej znanych kobiet, jednak pierwsza na myśl przyszła mi właśnie Cathrine. Zawsze podobały mi się jej klasyczne rysy twarzy i niewychudzona, ale idealna i ponętna figura. 

Źródło: http://imgusr.celebscentral.net

Źródło: http://tapeciarnia.one.pl
Perfekcyjny styl, elegancja: Victoria Beckham

Victoria nigdy nie wzbudzała we mnie specjalnej sympatii, ale jeżeli chodzi o jej styl, wyczucie smaku, mody i elegancji, to moim zdaniem nie ma sobie równych.


Źródło: http://umekobeautyfashion.com

Źródło:  http://victoriabeckham-jenna.blogspot.com
Do zabawy zapraszam:


czwartek, 12 stycznia 2012

Prezent od Greenline-Sklep.pl


Dziś spotkała mnie miła niespodzianka. Sklep internetowy greenline-sklep.pl przysłał mały prezent dla mnie i mojej przyszłej córeczki. Dostałyśmy zestaw mini produktów firmy Weleda do pielęgnacji niemowląt. Są to:

  • Krem nagietkowy przeciw odparzeniom
  • Nieperfumowany olejek nagietkowy do pielęgnacji ciała
  • Nagietkowy krem do twarzy 

Ślicznie dziękujemy - na pewno przetestujemy kosmetyki gdy przyjdzie pora :). Przy okazji polecamy greenline-sklep.pl wszystkim ekomaniaczkom!!!


środa, 11 stycznia 2012

Sante - Żel pod prysznic z bio-kokosem i wanilią


Firma Sante nie jest nowym gościem na moim blogu, na pewno pamiętacie, że używałam już szamponów tej firmy. Tym razem postanowiłam wypróbować produkt do pielęgnacji ciała. Przedstawiam Wam cudownie pachnący żel pod prysznic z bio-kokosem i wanilią.







ProducentSante Naturkosmetik
ProduktŻel pod prysznic z bio-kokosem i wanilią
Cena: 32,00 PLN
Pojemność: 500 ml
Cena / 10 ml: 0,64 PLN


SkładAqua (Water), Coco Glucoside, Sodium Coco Sulfate, Lauryl Glucoside, Glyceryl Oleate, Glycerin, Inulin, Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Sorbitol, Betaine, Sodium Cocoyl Glutamate, Disodium Cocoyl Glutamate, Cocos Nucifera (Coconut) Fruit Extract*, Citric Acid, Maris Sal (Sea Salt), Glyceryl Caprylate, Sodium PCA, Parfum (Essential Oils), Potassium Sorbate, PCA Ethyl Cocoyl Arginate.

*skladniki pochodzace z kontrolowanych upraw biologicznych

Opis producenta:  Łagodny żel pod prysznic o ciepłym, radosnym zapachu tropików. Przyjazne skórze, naturalne tensydy roślinne dokładnie myją skórę. Pochodzące z upraw ekologicznych wyciągi z aloesu i orzecha kokosowego intensywnie nawilżają skórę, sprawiajac, ze staje się miękka i przyjemna w dotyku. Zawiera sól morską.

Moja opinia

Jak już wspomniałam, zapach tego żelu pod prysznic nieustannie mnie zachwyca. Podczas kąpieli dociera do nas mocna woń wanilii (kokosa niestety nie wyczuwam), więc jeśli ktoś lubi słodkie klimaty to bardzo polecam. Ja uwielbiam takie aromaty szczególnie zimą, latem wolę rześkie i owocowe zapachy.

Żel jest przezroczysty, niestety niezbyt dobrze się pieni, ale porządnie oczyszcza i nawilża ciało. Nie wywołał u mnie żadnych podrażnień lub wysuszania skóry. Oprócz tego, że słabo się pieni nie mogę temu produktowi nic zarzucić.

Do zalet tego produktu należy zaliczyć dużą, pojemną butlę (aż 500 ml) za przyzwoitą cenę. Produkt ten pochodzi z serii Sante Family, która cechuje się tym, że oferuje produkty dla całej rodziny w dużych opakowaniach. Dzięki dołączonej do butli pompce  korzystanie z tak dużego pojemnika jest łatwe, nie trzeba go obracać do góry nogami aby wydobyć żel.

Podsumowując, Sante oferuje nam pięknie pachnący i ekologiczny (certyfikat BDIH) żel pod prysznic w dużej butli za przystępną cenę. Myślę, że to kusząca propozycja dla wszystkich fanek ekologicznych kosmetyków.


Moja ocena: 8/10

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Lavera - Krem do rąk pomarańcza i rokitnik


Witam serdecznie w Nowym Roku 2012!  Życzę wszystkim aby przyniósł Wam dużo radości, szczęścia i nowych wyzwań. Dla mnie ten rok będzie szczególnie ciekawy ze względu na to, że niedługo na świat przyjdzie nasza mała kruszynka. Przyznam, że już nie mogę się tego momentu doczekać!

Na dobry początek Nowego Roku mam dla Was recenzję kremu do rąk. Nie jest to jednak zwykły krem do rąk. Jest to NAJLEPSZY krem do rąk jaki kiedykolwiek miałam przyjemność stosować. 






ProducentLavera
ProduktKrem do rąk pomarańcza i rokitnik
Cena: 23,90 PLN
Pojemność: 75 ml
Cena / 10 ml: 3,18 PLN


Składwodno-alkoholowy wyciąg z pomarańczy*, olej sojowy*, gliceryna roslinna, trójglicerydy (mieszanka roślinna), alkohol tluszczowy, ester kwasu glicerynowego, wlókna bambusowe, czynnik nawilżający z pszenicy, olej z jojoby*, olej z kokosa, ksantan, olej z rokitnika*, witamina E, olej z pomarańczy*, olej ze slonecznika, witamina C, mieszanka olejków eterycznych


Opis producenta:  Przywitaj się, podając rękę pomarańczowej świeżości. Dzięki bardzo lekkiej recepturze, krem do rak szybko się wchłania i zapewnia skórze rąk ochronę i niezbędne nawilżenie. Otacza skórę rak delikatnym cytrusowym zapachem pomarańczy przez caly dzień. To prawdziwie orzeźwiające powitanie.


Zawiera naturalne skladniki roślinne pochodzace z upraw ekologicznych, kontrolowanych dzikich zbiorów i z wlasnej produkcji.

Moja opinia

W jednym z poprzednich postów wspominałam już o moich problemach ze skórą na dłoniach. Przypomnę, że reaguje ona bardzo źle na kontakt z detergentami. Odkąd stosuję krem Lavery zauważyłam, że popękana skóra i zaczerwienienia bardzo szybko się goją. Praktycznie mój problem ze skórą dłoni znikł, gdy zaczęłam stosować ten krem. Do ciekawe, wcale nie stosuję go z jakąś regularnością. Nakładam go wtedy, gdy czuję, że dłonie są suche i potrzebują nawilżenia. Są dni, gdy w ogóle nie smaruję nim rąk, a mimo to skóra pozostaje w bardzo dobrej kondycji - jest nawilżona, gładka i aksamitna.

Kremem jest również zachwycony mój mąż. W okresie jesienno-zimowym, ma on zwykle suchą i popękaną skórę dłoni (od góry dłoni) ze względu na to, że dużo przebywa na powietrzu i nie zawsze pamięta o rękawiczkach. Często na jego dłoniach tworzyła się wręcz skorupa ze skóry. To właśnie mój mąż nalegał, żebym zainwestowała w jakiś lepszy krem do rąk niż drogeryjne kremy za 4 zł, które do niczego się nie nadają. Za jego namową rozpoczęłam poszukiwania i okazało się, że krem Lavery to strzał w 10. Nie tylko ja pozbyłam się problemu, ale także mój mąż. Używa on kemu bardzo sporadycznie, ale ostatnio przyznał, że jeszcze nigdy jego dłonie nie były w tak dobrej kondycji w zimie. Po skorupie z suchej skóry nie ma ani śladu!

Jeśli chodzi o inne cechy kremu, to również nie mam zastrzeżeń. Krem pięknie pachnie pomarańczą, jest lekki, nietłusty i szybko się wchłania. Można z powodzeniem stosować go na co dzień przed wyjściem do pracy. Jedne o co mogłabym prosić producentów, to większa tubka, bo gdy używa go więcej niż jedna osoba to krem dość szybko się zużywa. Mimo, że cena kremu nie zachwyca, to wierzcie mi, jest on wart każdej wydanej na niego złotówki. Polecam!



Moja ocena: 10/10

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...