sobota, 30 lipca 2011

Zaległe TAGI

Na liście moich rzeczy "do zrobienia" znajduje się punkt "Odpowiedzieć na zaległe tagi". Postanowiłam, że nie ma co tego dłużej odkładać, jest sobota, mam czas, więc w końcu się tym zajmę. 




TAG "One lovely blog award" przyznały mi Czarodzielnica , Kotwilka oraz Aktualnaa. Za oTAGowanie bardzo dziękuję i zapraszam na fantastyczne blogi dziewczyn.



Zasady:
  • Skopiuj i wklej logo na swoim blogu
  • Napisz o sobie 7 rzeczy
  • Nominuj 16 innych cudownych blogerów (nie można nominować blogera, który wam przyznał nagrodę)
  • Podziękowania i link blogera, który przyznał wam tę nagrodę
  • Napisz im komentarz, by dowiedzieli się o nagrodzie i nominacji :)

A więc zgodnie z zasadami, poznajcie 7 faktów o mnie:
  1. Jestem w ciąży! Moje maleństwo przyjdzie na świat na przełomie stycznia i lutego :) To fakt, który ostatnio jest najważniejszą sprawą w moim życiu.
  2.  Z zawodu jestem programistką.
  3. Bardzo lubię od czasu do czasu pograć w gry komputerowe. Moje ulubione to The  Sims i Heroes of Might & Magic 3.
  4. Uwielbiam animowane filmy Disney'a. Mój ulubiony to "Mulan".
  5. Nie mogłabym żyć bez muzyki. Towarzyszyła mi od dzieciństwa, kiedyś nawet próbowałam swoich sił w wokalistyce.
  6. Uwielbiam spędzać czas z moimi przyjaciółmi - znamy się od lat i mamy naprawdę fajną,  zgraną paczkę.
  7. Nie lubię krętaczy i manipulantów. Staram się takich ludzi unikać.

TAG "The Make up blogger award" przyznała mi Reniakicia - autorka bloga Szminką po lustrze, oczywiście za oTAGowanie bardzo dziękuję.

Zasady TAGu:
  1. Napisz, kto przyznał Ci nagrodę.
  2. Napisz 7 makijażowych faktów o sobie.
  3. Przekaż nagrodę 15 innym blogerkom i poinformuj je o wyróżnieniu.
Poznajcie więc 7 makijażowych faktów o mnie:
  1. Odkąd poznałam kosmetyki mineralne do makijażu, nie kupuję żadnych innych. Jestem wierna marce Everyday Minerals, gdyż te pokłady świetnie leżą na mojej twarzy.
  2. Nie rozstaję się z korektorem (oczywiście mineralnym). Mam tendencję do wyprysków, a po co je pokazywać światu, skoro można je zamaskować.
  3. Lubie makijaż naturalny, prawie niewidoczny - taki make up "no make up". Mocniej maluję się tylko na wielkie wyjścia.
  4. Paznokcie maluję prawie bezbarwnym, mlecznym lakierem. Od lat kupuję ten sam lakier marki Inglot. Rzadko maluję paznokcie na jakiś kolor.
  5. Na co dzień nie używam ani błyszczyków ani szminek. Często moje usta pękają i wysuszają się od tych kosmetyków. Za to w mojej torebce zawsze znajdziecie balsam do ust Carmex.
  6. Bardzo lubię delikatne róże i bronzery (te drugie zwłaszcza w lecie).
  7. Dziwnie się czuję, gdy gdzieś wychodzę i zapomnę o wytuszowaniu rzęs. 
Przekazuję dalej tylko TAG "The Make up blogger award", gdzyż jest dość nowy i wiele blogerek jeszcze go nie miało. Było 7 Makijażowych faktów, więc pozwoliłam sobie nagiąć trochę zasady i nominować 7 blogów (15 to strasznie dużo). Nagrodę przekazuję:



sobota, 23 lipca 2011

AnneMarie Börlind - Mascara caring color black

Przy ostatnich zakupach kosmetycznych wpadły mi w oko tusze do rzęs o przyjaznym składzie. Ponieważ mój tusz Bourjois nadawał się już do wymiany, postanowiłam wypróbować jeden z nich. Mój wybór padł na   tusz firmy AnneMarie Börlind, ponieważ miał najwięcej dobrych opinii i był jednym z najczęściej kupowanych.  Okazało się, że z wyborem trafiłam w dziesiątkę!



ProducentAnneMarie Börlind 
ProduktMascara caring color black
Cena45,00 PLN
Pojemność: 7,5 ml


Składaqua (water), alcohol, ricinus communis(castor) seed oil, simmondsia chinensis (jojoba) seed oil,c18-36 acid triglyceride, glycerin, stearic acid, glyceryl stearate, cera alba (beeswax), sesamum indicum (sesame)seed oil, acacia farnesiana gum, xanthan gum, chondrus crispus (carrageenan), phenoxyethanol, arginine, panthenyl ethyl ether, aroma (fragrance), ascorbyl palmitate, hydrogenated palm glycerides citrate, tocopherol, benzyl benzoate, benzyl salicylate, lecithin, linalool, hexyl cinnamal, coumarin may contain : ci 77499 (iron oxides)

Opis producenta:  Innowacyjna szczoteczka perfekcyjnie rozdziela rzęsy i umożliwia równomierne nałożenie tuszu. Pielęgnacyjna formuła w naturalny sposób nadaje rzęsom więcej objętości i wzmacnia ich kolor. Jeden ze składników mascary, tj. Arabic gum, nie tylko nadaje objętość, ale poprawia również przyleganie pigmentów oraz skraca okres wysychania mascary. Olejek jojoba i wosk pszczeli pielęgnują rzęsy. Mascara nadaje się również dla Pań noszących szkła kontaktowe.


Moja opinia


Gdy po raz pierwszy odkręciłam tusz, byłam bardzo zaskoczona kształtem szczoteczki. Nie jest ona okrągła tak jak w większości znanych mi tuszach do rzęs, lecz płaska. Włoski rozmieszczone są symetrycznie po jednej i po drugiej stronie i wszystkie położone są w tej samej płaszczyźnie. Nie wiem czy to zasługa tej szczoteczki, ale już po pierwszej aplikacji byłam zachwycona. Nigdy jeszcze nie miałam tuszu który tak świetnie rozdzielałby rzęsy. Naprawdę, nie ma żadnego problemu ze sklejaniem. Być może jest to zasługa nie tylko szczoteczki ale i dość rzadkiej konsystencji tuszu.

Jeżeli chodzi o tuszowanie rzęs to efekt nie jest bardzo spektakularny. Nadaje rzęsom długość, pogrubienie ale także bardzo naturalny look. Na pewno nie spodoba się osobom, które lubią efekt mocno wytuszowanych, wręcz teatralnych rzęs. Mnie jednak taki naturalny efekt bardzo odpowiada.

Tusz nie jest wodoodporny, więc nie polecam go na basen. Makijaż wytrzymuje jednak cały dzień i tusz nie ma tendencji do rozmazywania się. 

Robiąc demakijaż zauważyłam, że tusz zmywa się lepiej niż moje poprzednie tusze do rzęs. Poza tym nawet gdy wpadnie do oka to nie szczypie - przynajmniej mnie.

Jeżeli chodzi o cenę, to jest ona podobna do drogeryjnych cen tuszy do rzęs znanych marek, na pewno nie można powiedzieć, że przepłacamy - zwłaszcza gdy produkt ma same zalety! Myślę, że na pewno kupię go ponownie - no chyba, że będę chciała przetestować inny tusz. Ten zdecydowanie polecam!


Moja ocena: 10/10

poniedziałek, 18 lipca 2011

Wielka Wojna Antycellulitowa - pierwsza krew

Dziś chciałam się podzielić moimi pierwszymi spostrzeżeniami na temat zakupionych przeze mnie kosmetyków Madara do walki z cellulitem. Początek znajomości z marką niestety nie był przyjemny.

Wieczorem, w dniu, w którym dotarły do mnie kosmetyki, pełna zapału udałam się z kosmetykami do łazienki aby dokonać pierwszej aplikacji. Producent zaleca najpierw wtarcie kremu w miejsca dotknięte cellulitem, a potem, po wchłonięciu kremu, wtarcie olejku, wykonując przy tym masaż. Aby postąpić zgodnie z instrukcją, sięgnęłam po krem. Naciskam pompkę i... nic. Zaczęłam naciskać wielokrotnie, myśląc, że może kosmetyk jeszcze nie dotarł do górnej części pompki, ale dalej nic się nie działo.

Niestety wszystko wyglądało na to, że pompka jest zepsuta. Pozostało mi tylko "rozebrać" pompkę i dostać się do kosmetyku inną drogą. Pompkę rozkręciłam, ale dostanie się do kremu nadal nie jest łatwe, otwór jest bardzo mały, a opakowanie twarde, więc ciężko coś wycisnąć. Na razie jakoś sobie radzę,  ale pewnie skończy się na rozcięciu opakowania w poprzek.

Przyznam, że incydent z pompką bardzo mnie wkurzył. Nie dość, że krem jest dość drogi, to jeszcze ciężko się do niego dostać. W końcu płacąc słono za kosmetyk oczekujemy jakiejś jakości, włącznie z jakością opakowania. Miałyście kiedyś podobną sytuację?

Na szczęście z olejkiem już nie miałam podobnych problemów. Aplikacja olejku jest bardzo przyjemna, zwłaszcza gdy masażem zajmuje się mój mąż :).

sobota, 16 lipca 2011

Coslys - Woda micelarna do skóry wrażliwej

Zdecydowanie moim ulubionym sposobem demakijażu, jest zmycie go przy użyciu płynu micelarnego. To chyba najprostszy i najszybszy sposób, bo nie wymaga stosowania dodatkowo innych kosmetyków. Co więcej, nie wymaga nawet użycia wody. Jest świetny szczególnie na wyjazdach, gdy nasza skóra może inaczej zareagować na wodę z innego źródła niż codzienne. Jedynym mankamentem tego sposobu demakijażu jest duża zużywalność wacików :). Dla tych, które nie miały styczności z płynem micelarnym polecam artykuł  Co to jest płyn micelarny?.

Do tej pory byłam wierna płynom micelarnym Biodermy. Używałam najpierw płynu micelarnego z serii Sensibio, a potem z serii Sebium. Oba świetnie się sprawdzały. Znalazłam jednak naturalny odpowiednik takiego płynu i postanowiłam wypróbować. 


ProducentCoslys
ProduktWoda micelarna do skóry wrażliwej
Cena47,99 PLN
Pojemność: 200 ml
Cena / 10 ml: 2,3 PLN


SkładAqua, Rosa damascena flower water, Gossypium hirsutum extract, Glycerin, Aloe barbadensis gel, Sodium cocoyl glutamate, caprylyl/ capryl glucoside, Saponaria officinalis extract, Viola tricolor extract, Parfum, Citric acid, Dehydroacetic acid, Glycine soja, Tocopherol(vitamine E naturelle), Sodium benzoate, Potassium sorbate, Benzyl alcohol, Citronellol, Geraniol, Limonene, Linalool

Opis producenta:  Szczególnie dedykowana do skóry wrażliwej, efektywnie usuwa makijaż oraz zanieczyszczenia. Kompozycja z bawełny i dzikiego bratka została połączona z wodą z róży damasceńskiej, aby ukoić skórę. Bogata we flawonoidy i związki przeciwzapalne by odświeżyć skórę i przynieść jej komfort.

Moja opinia

Płyn ma bardzo delikatny różany zapach. Świetnie radzi sobie z demakijażem - dokładnie usuwa wszystkie zanieczyszczenia. Ja przecieram twarz 2-3 razy, aż wacik będzie czysty - wtedy mam pewność, że skóra jest dobrze czyszczona. 

Na etykiecie napisane jest, aby omijać okolice oczu, mimo to,  na wyjazd weekendowy nie chciało mi się brać dwóch różnych produktów do demakijażu i zmywałam oczy tym płynem. Płyn poradził sobie z demakijażem, ale przyznam, że gdy odrobina dostała się do oka, trochę szczypało. Mimo, że uniknęłam podrażnień, do demakijażu oczu płynu nie polecam - chyba, że na własne ryzyko.

Po oczyszczeniu twarzy, na skórze pozostaje niewielka ilość płynu, która zaraz się wchłania. Płyn ma konsystencję wody, nietłustą, więc buzia szybko schnie. Oczyszczona skóra twarzy nie jest ściągnięta, nie szczypie, nie jest podrażniona - wręcz przeciwnie, mamy odczucie komfortu. Nie zauważyłam także aby woda powodowała na twarzy jakiekolwiek wypryski.

Jeśli chodzi o cenę to płyn jest droższy niż płyny micelarne Biodermy, ale myślę, że warto zapłacić trochę więcej ze względu na przyjazny skład. Poza tym płyn wydaje mi się wydajniejszy niż płyny Biodermy. Zdecydowanie zużywam mniej wacików przy jednej aplikacji.

Według mnie, jedynym mankamentem tego kosmetyku jest to, że nie nadaje się do demakijażu oczu. Jeśli chodzi o inne cechy, to jestem bardzo zadowolona, świetnie spełnia swoją funkcję. Z pewnością jest to kosmetyk, po który sięgnę jeszcze raz. Polecam!


Moja ocena: 9/10

czwartek, 7 lipca 2011

Do atakuuuu!

Dziś rozpoczynam Wielką Wojnę Antycellulitową. Ostatnio zauważyłam to nieprzyjemne zjawisko na moich udach, więc postanowiłam działać. Na wakacje wybieram się za miesiąc, a więc to już ostatni dzwonek jeżeli chcę coś poprawić. Własnie przyszły do mnie produkty firmy Madara, które mają mi pomóc w zwalczeniu pomarańczowej skórki. Producent zapewnia, że już po 4 tygodniach stosowania widać znaczną różnicę. Czy tak rzeczywiście będzie - zobaczymy. Nie omieszkam się podzielić z Wami wynikami moich testów.

Krem i olejek antycellulitowy firmy Madara.
 (Zdjęcia pochodzą ze strony producenta)


Jutro wyjeżdżam na weekend z mężem i znajomymi, już się nie mogę doczekać tej sielanki. Ostatnio miałam dużo pracy więc marzę o porządnym wypoczynku. Mam nadzieję, że pogoda będzie przez cały wyjazd tak piękna jak dziś. W związku z moimi weekendowymi wakacjami, następna recenzja pojawi się dopiero w przyszłym tygodniu. Wam również życzę udanego weekendu!

sobota, 2 lipca 2011

Eubiona - Szampon naprawczy do włosów farbowanych

Po niezbyt udanych testach szamponów Sante i Bentley Organic, w końcu trafiłam na szampon, z którego jestem naprawdę zadowolona. Mowa o szamponie firmy Eubiona, który mam zamiar wam dzisiaj opisać.



ProducentEubiona 
ProduktSzampon naprawczy z olejkiem arganowym do włosów osłabionych i farbowanych
Cena: 27,90 PLN
Pojemność: 200 ml
Cena / 10 ml: 1,39 PLN


SkładAqua, hydroalcoholic of burdock root extract, burdock root extract, coco-glucoside, lauryl glucoside, sodium coco-sulfate, pomegranate hydrolate, plant glycerine, glycerine, fatty acid ester, gentle tenside, apricot kernel extract, orange blossom extract, argan oil, lecithin, wheat protein, sea salt, betaine, PCA glyceryl oleate, natural humectant sodium PCA, milk acid, alcohol, mix of essential oils, limonene, linalool, citronellol

Opis producenta:  Osłabione i farbowane włosy potrzebują intensywnej pielęgnacji i odżywienia. Wyciąg z korzenia łopianu wzmacnia matowe i łamliwe włosy, które stają się wygładzone i lśniące. Olejek arganowy ma zbawienne działanie na skórę głowy i wspiera efekt doskonałej naprawy.

Moja opinia

Szampon przede wszystkim świetnie się rozprowadza na włosach, dzięki czemu unikniemy niespdzianki, że część włosów jest nie umyta, bo szampon tam nie dotarł. Jest to zapewne zasługa Sodium Coco Sulfate, czyli naturalnej i bardziej łagodnej wersji Sodium Lauryl Sulfate - składnika myjącego, znajdującego się niemalże w każdym drogeryjnym szamponie i żelu pod prysznic. Składnik ten sprawia, że kosmetyki wspaniale się pienią, ale ma właściwości podrażniające. Sodium Coco Sulfate powstaje z czystego oleju kokosowego i nie podrażnia, a kosmetyk przyjemnie się pieni.

Kosmetyk ma przyjemny owocowy zapach i jest bardzo wydajny. Niewielka ilość szamponu wystarcza aby umyć całe włosy. Dzięki temu, że szampon dobrze się pieni, mycie włosów nie jest męczarnią i trwa dość krótko, a więc polecam tym którzy rano kąpią cię w pośpiechu.

Po umyciu włosy są lekkie, puszyste i lśniące. Nie są splątane, więc nawet bez użycia odżywki da się je rozczesać. Oczywiście z odżywką efekt jest jeszcze lepszy. Jedyne zastrzeżenie jakie mogę mieć, to wolałabym, żeby włosy były bardziej wygładzone. Poza tym, opakowanie szamponu nie jest zbyt piękne. Myślę, że w tej kwestii firma mogła by się bardziej postarać. 

Szampon zawiera wyciąg z korzenia łopianu, który wzmacnia cebulki włosów. Na razie nie zauważyłam tej odbudowy włosów, ale chyba jeszcze za krótko go stosuję. W każdym razie miłą niespodzianką był fakt, że ostatnio u fryzjera nie musiałam podcinać końcówek włosów (zapuszczam), bo były one w bardzo dobrej kondycji. Zastanawiam się, czy jest to zasługa stosowania od trzech miesięcy szamponów naturalnych. Jak myślicie?


Moja ocena: 8/10

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...